Często łapiesz się na tym, że wolisz zrobić krok w tył niż zaryzykować?
Powiedzmy sobie szczerze…nasza pewność siebie jest na tyle ograniczona, że bardzo często uznajemy, iż „lepsze jest wrogiem dobrego”. W końcu lepszy wróbel w garści…
Wróbel jednostką miary?
Trudno chyba o gorszą miarę niż.. wróbel 😀 płochliwe to i bez żadnej wartości kalorycznej 😛 W dobie Whiskasa nawet kot nie obejrzy się już za wróblem chyba, że ten zakłóci mu poobiednią drzemkę. Już prędzej centymetr jest właściwszą jednostką miary, zwłaszcza w naszych zafiksowanych na punkcie wyglądu czasach, w których ideał kobiecości czy męskości coraz częściej podaje się w centymetrach. Jakby centymetr za mało tu czy za dużo tam rzeczywiście miał jakieś decydujące znaczenie. Ale jeśli ktoś metrem krawieckim chce regulować swoje dobre samopoczucie, to przecież nikt mu nie zabroni 😉
Otwórz dłonie, wypuść wróbla!
„Kiedy człowiek boi się coś zrobić, wtedy wie, że żyje. Ale kiedy człowiek nie robi czegoś, tylko dlatego, że się boi, to wtedy jest martwy.” A my wolimy trzymać tego przysłowiowego wróbla w garści, bo boimy się utraty tego, co posiadamy, co znamy. Chociaż może nie do końca nas to zadowala to nie chcemy otworzyć dłoni, by przyjąć coś nowego, może lepszego, może wymarzonego, bo to będzie nowe, nieznane i niewyobrażalne.
Ryzyko jest nieodzownym elementem życia. Oczywiście o ile interesuje nas życie na 100% a nie nudne i bezpieczne wegetowanie. Co krok dokonujesz ryzykownych wyborów – zmieniając pracę, odchodząc z toksycznego związku, przeprowadzając się, czy zakładając swój biznes. Nieważne, czy Twoja decyzja okaże się słuszna czy też nie, podjęcie ryzyka dodaje pewności siebie i uczy otwartości na zmiany. To dzięki robieniu tego, co Cię przeraża, budujesz swoją wewnętrzną siłę!
A co, jeśli upadnę? A co, jeśli pofruniesz?
W Ameryce przeprowadzono badania naukowe, które udowodniły, że powierzchnia skrzydeł trzmiela jest kilka razy za mała w stosunku do masy jego ciała, aby mógł latać. Ten fenomen przyrody wykorzystano w koncernie IBM, rozwieszając przy stanowiskach pracy programistów plakaty z wizerunkiem lecącego trzmiela i napisem: „Fruwa, bo nie wie, że nie powinien”.
W życiu trzeba być trochę niemożliwym… Zaryzykować, zamknąć to co stare, co boli i otworzyć się na nowe, nawet jeśli to porywanie się z motyką na słońce, jeśli wszyscy dookoła uznają, że to wariactwo. Trzeba też się kilka razy konkretnie wy..(!)..łożyć i odbić o glebę. Trzeba poleżeć, pomyśleć, zrozumieć, wdrożyć i wreszcie wstać i iść dalej. I to wszystko robić w imię czegoś, mieć cel, drogę, nazwij to jak tylko chcesz. Wejść w życie na 100%, dać się sponiewierać, oszlifować, dojrzeć, sprawdzić, poznać swoje granice, niekiedy skoczyć w przepaść nie sprawdzając wcześniej czy ma się spadochron tylko po to, żeby coś poczuć, żeby zrozumieć, że strach i podekscytowanie to dwie strony jednego medalu.
Żyć tak, by nie żałować …
Podjęłam w życiu wiele decyzji i nie każda była dobra, lecz z perspektywy czasu wiem, że każda była właściwa. Nie ma niewłaściwych decyzji, są tylko te które nie idą w parze z naszymi intencjami, oczekiwaniami, z naszą osobowością lub sercem. I nie są one niewłaściwe, są bardzo istotne, aby poznać siebie, swoje mocne i słabe strony, poznać różnych ludzi, poznać rozmaite smaki ludzkiego trwania, nie zawsze słodkie i nie zawsze tylko gorzkie. Nie żałuję podjętych decyzji, choćby nie wiem jak ostro mnie doświadczyły. Ostry to też smak życia, który ostatecznie może pomóc zrozumieć kim jestem, gdzie chciałabym być i na co w życiu mam apetyt… 🙂
A TY otwierasz dłonie, umysł, serce na nowe i nieznane czy trzymasz się kurczowo tego co oswojone?
Witaj! Bardzo mądry wpis, i bardzo pasujący do niejednego człowieka. Osobiście znam wiele osób które zadowalają się półśrodkami a potem narzekają że nic nie jest tak jak tego oczekiwali. Strasznie tego nie lubię, chociaż sama czasem muszę iść na kompromisy, i ponosić ich konsekwencje, dla mnie jest to czas na przeczekanie. Chwila by obmyślić nowy plan i sięgnąć po kolejny oczekiwany cel. Dla mnie wróbel to za mało 😉