– Czego się Pani napije? Kawy? Herbaty? Wódki?
– Obojętnie.
– Odpowie Pani szczerze na pytania?
– To zależy…
– Od czego?
– Czego się napiję…
– Jak długo się znamy?
– Szczerze mówiąc dość długo nie dawałam znaku swojej obecności. Czekałam na hm… odpowiedni moment.
– Odpowiedni moment? Dla kogo? Rozumiem, że dla Pani?
– Tak. Lubię zaznaczać swoją obecność w sposób dość niespodziewany. I spektakularny. Jestem taką wisienką na torcie, który upiekło życie.
– Zdradzi Pani przepis?
– Wszystko zależy od kucharza. Skupiam się wtedy na składnikach. Jakaś strata, zawiedzione zaufanie, brak miłości, trochę złudzeń, samotności. Co kto lubi.
– Skąd Pani wie, że tort jest gotowy?
– Nigdy nie wiem kiedy. Przychodzę i jest już na stole lub jest w trakcie przygotowania. Siadam i czekam aż się upiecze. Czasem po prostu widzę uchyloną furtkę.
– Wie Pani, że nie każde uchylone drzwi oznaczają zaproszenie? Nie boi się Pani, że w środku czai się wściekły pies?
– Nie ma dla mnie znaczenia jak silny opór napotkam. Mam tę zaletę, że radzę sobie z najbardziej opornymi i silnymi jednostkami. Nie spodziewają się mnie, są zaskoczeni, to nawet zabawne.
– Co jest w tym zabawnego?
– Patrzenie jak misternie ułożona osobowość, poukładana i pewna siebie traci kontrolę nad swoim życiem. I nie wie dlaczego. Nie wie co się z nią dzieje. Nie rozumie dlaczego nie może rano wstać, zająć się pracą, domem, zrobić pranie, wyjść do koleżanki na kawę. Dlaczego przestaje odczuwać radość, nie je, źle sypia, a czas ma konsystencję budyniu. To fascynujące obserwować tę przemianę, tę lawinę, której nie można zatrzymać.
– Nigdy Pani nie odpuszcza?
– Bardzo bym chciała. Ale często nie mam wyboru. Nie mogę przejść obojętnie nad koszem pełnym rozmaitych składników. Bywa ich tyle, że starczyłoby na tort wielopiętrowy… Ludzie zapominają o tym koszu. Dokładają do niego składniki przez wiele lat. To mnie przyciąga. Przychodzę i zostaję. Zaczynam się urządzać.
– Raczej rządzić…
– Cóż… Posłużę się myślą pana Hoovera, że ludzie „mają wielki talent do udawania, że nic się nie zmieniło, (…) potrafią unikać tematów, które wymagają najwięcej uwagi”. Łatwo przejąć kontrolę nad kimś kto zaklina rzeczywistość i udaje, że mnie nie ma choć siedzę naprzeciwko niego, blisko, coraz bliżej. Dopóki mnie nie zaakceptuje, nie uzna mojej obecności jestem górą.
– Zastanawiam się jakie ma Pani słabe strony?
– Moją słabością jest Twoja siła i wiedza. Odwaga i pragnienie powrotu do życia. Moją słabością jest Twoja wiara, upór i wola walki. Wspomnienia i miłość. Twoja rodzina i przyjaciele. Tak, to są moje słabe strony. Ale kiedy brakuje choć jednego z nich w Twoim życiu – to jest również Twoja słabość, ta uchylona furtka, przez którą przenikam.
– Zamykam zatem furtkę.
– Dzisiaj tak. Trzeba było wybrać herbatę… śpij dobrze… do jutra.
Fantastycznie napisane 😊 Leciutko i wciągająco. Aż żal, że się tak szybko skończyła ta rozmowa.
Trzymam kciuki, za zamknięta furtkę 😊
Szczerze mówiąc… rozmowa trwa… Może kiedyś ujrzy światło dzienne 😉