W południowo-wschodniej części Austrii, nad rzeką Murą u stóp Alp Styryjskich leży Graz – drugie co do wielkości miasto kraju. Właśnie to miejsce dano mi było zobaczyć jako pierwsze wśród moich zagranicznych wypraw. Ciekawość miejsca, ludzi, nowych przeżyć zwyciężyła nad strachem i… pozwoliła przeżyć niesamowitą przygodę, która stała się zalążkiem kolejnych.
Jedną z wizytówek Grazu jest wyróżniająca się pod względem architektonicznym wieża zegarowa zlokalizowana na wzgórzu zamkowym Schlossberg. Z okazałą tarczą zegarową wieży Uhrturm wiąże się pewna ciekawostka: dłuższa wskazówka wskazuje godziny, natomiast krótsza – zamontowana później – minuty. Budowla ma wysokość 28 metrów, otacza ją ogród różany, z którego rozciąga się widok na całą okolicę. Można tam dojechać kolejką szynową lub szklaną windą kursującą wewnątrz szybu wykutego w litej skale lub dojść dwoma trasami. Ze zrozumiałych względów wybrałam wersję mniej ekstremalną czyli szklaną windę 😉
Zdjęcie z góry na Stare Miasto niestety nie oddaje pełnego uroku miejsca i tego wrażenia niesamowitości, które ma się w serduchu stojąc na tarasie widokowym!
Schlossberg jest parkiem publicznym, które poza rozległymi widokami na miasto oferuje także wysokiej klasy spektakle oraz koncerty. Ja miałam przyjemność uczestniczyć w koncercie, którego gwiazdą był Willi Resetarits – austriacki piosenkarz, komik i działacz na rzecz praw człowieka.
Graz słynie z licznych muzeów, wśród których znajduje się najstarsze w Austrii z 1811 roku i słynna Zbrojownia, która posiada ponad 30.000 eksponatów – zbroje, hełmy itp. Piękna starówka nosi znamiona nawzajem się przeplatających germańskich i bałkańskich wpływów. Nic dziwnego, że od 1999 roku wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Renesansowy Landhaushof to siedziba regionalnego parlamentu, gdzie arkadowy dziedziniec zaprojektował włoski mistrz Domenico dell’Allio. Trafił w me gusta nie tylko klimatycznymi krużgankami, ale…pyszną kawą i lodami, która podają nieopodal ;).
Najbardziej jednak urzekł mnie Zamek Eggenberg wzniesiony lekko na obrzeżach miasta, w centrum okazałego parku, po którym dumnie kroczyły pawie. Nie bardzo pamiętam już jego wnętrza, ale zachwycił mnie swoją uporządkowaną harmonią, tak typową dla późnego, włoskiego renesansu, w którym to stylu został zbudowany i atmosferą jak z baśni.
Graz zaznaczył się na mapie mej pamięci jako miejsce szczególne nie przez położenie geograficzne czy zabytki, ale ze względu na fakt, że właśnie tam zaczęłam przełamywać swój strach spowodowany odległością od domu, barierami językowymi i architektonicznymi. Zdałam sobie wtedy sprawę, że 'schody’ są stanem umysłu, bo te realne – z pomocą dobrych ludzi, których na mojej drodze życia nie brak – da się pokonać.
Można powiedzieć za Klasykiem „od tego wszystko się zaczęło…”
Galeria – Zbiór wszystkich zdjęć z podróży 🙂
Spodobał Ci się ten post? Koniecznie kliknij przycisk Lubię to!